W ramach solidarności z akcją Arktyka na nartach postanowiłem zmierzyć się z owianym złą sławą legendarnym szlakiem wokół Wyspy Bom Bom. Gdyby nie miesiące przygotowywań kondycji psycho-fizycznej oraz dogłębnie przemyślane zaplecze sprzętowe ten karkołomny wyczyn na pewno nie zakończyłby się sukcesem. 09.02.2018.
Niesiony wczorajszym sukcesem, dzisiaj postanowiłem dokonać niemożliwego. Pokonać ekstremalnie trudny szlak Ribeira Izé. Ze względu na niezwykle wysokie ryzyko (chociażby ataku UFO), tym razem musiałem pójść na ciężko. Od początku było oczywiste, że nie będzie miękkiej gry. Począwszy od karkołomnych przepraw, poprzez agresywną faunę. Ale dawałem radę. Dopiero spotkanie z legendarną bestią zmusiło mnie do odwrotu. Drogę zagrodził mi bowiem przesławny byk principiański, niezwykle bojowy, bo broniący swoich jałówek. W miejscowym dialekcie zwany jest »assassino rápido«. Nie było wyjścia. Wróciłem po własnych śladach, choć zamknięcie trasy było o krok.
10.02.2018.
Dzisiaj nie mogło się nie udać. Chociaż nic na to nie wskazywało. Przede wszystkim tuż przed wyjściem zaczęło padać. W zwykłych warunkach śmiertelnie niebezpieczna dżungla stała się po prostu zabójcza. Przewodnik absolutnie odradzał, ale widząc determinację w moich oczach w końcu uległ. Jak się okazało, oczywiście miał rację. Zapasy skonczyly się nam bardzo szybko. Mogliśmy polegać tylko na tym, co znaleźliśmy w dżungli. Było hardkorowo. Ale to już oficjalne: pierwsze wejście Polaka na szczyt Pico Papagaio (680 m n.p.m.), i jak przystało na narodową tradycję – zimowe.
11.02.2018.